poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 11.


Ryan's POV 

- Kto cię tak urządził, stary ? - jeszcze nie zdążyłem przekroczyć progu domu, a już zostałem przywitany śmiechem moich przyjaciół. Mi nie było aż tak do śmiechu. Gdyby to tylko było możliwe zabiłbym ich wzrokiem. Jakimś cudem doczołgałem się do salonu, bez upadku i rzuciłem się na kanapę. Z mojego nosa wciąż leciała krew. Chłopaki przyszli do salony, siadając na sofie obok mnie. - To odpowiesz na pytanie ? - Nick nie dawał za wygraną. Spojrzałem na niego zirytowanym wzrokiem i westchnąłem cicho.
- Jake Brown.
- Co ? Nie wierzę. Ten Jake Brown ? - ich miny były bezcenne. Szkoda, że nie miałem aparatu. W przyszłości miałbym z czego się śmiać.
- A znasz jakiegoś innego ? -  rzuciłem od niechcenia, po czym przetarłem dłonią czerwoną ciecz, która nadal spływała z mojego nosa. - Jonathan, przynieś mi apteczkę i coś na ból głowy - rozkazałem chłopakowi. Ten szybko poderwał się z miejsca i pędem ruszył w kierunku łazienki. Ależ on się mnie boi. I bardzo dobrze. Niech wie gdzie jego miejsce. Nick nie jest, aż tak bardzo bojący. Może dlatego, że Hay jest z nami dopiero 4 miesiące, a z mulatem działam już dobre 4 lata.
- Gdzie widziałeś Brown'a ? - spytał nagle Mellark.
- Byłem u niego w domu - oznajmiłem.
- Ale po co ? - do salony powrócił niebieskooki z apteczką i aspiryną. Tabletkę połknąłem bez wody, a apteczkę położyłem sobie na kolanach, otwierając ją i wyjmując z niej waciki.
- Byłem u Angel, jego siostry - wytarłem nos jednym z wacików, a na drugi polałem wodę utlenioną. Syknąłem, gdy wacik doznał kontaktu z moją skórą.
- To ta laska z klubu ? Stary, dobra sztuka. - Nick uśmiechnął się głupawo. Chwila. Czy on właśnie nazwał Angel "sztuką" ? Nim się obejrzałem już leżeliśmy z brązowookim na podłodze. Oczywiście ja siedziałem na nim okrakiem, a on był przerażony.
- Ryan, zostaw go w spokoju - równie wystraszony Jonathan, próbował mnie z niego ściągnąć, ale ja nie reagowałem.
- Jeszcze raz tak ją nazwiesz, a zabiję cię - syknąłem schodząc z niego. Poprawiłem swoje spodnie, po czym udałem się do łazienki przemyć twarz, ponieważ przez tego kutasa nie mogłem tego zrobić. Nie ma prawa tak nazywać mojej dziewczyny. Mimo tego, że nią nie jest. Kurwa. To jest takie skomplikowane. Kiedy znalazłem się przy drzwiach od pomieszczenia, pchnąłem je z całą swoją siłą, przez co omal nie wyleciały z zawiasów. Podszedłem do umywalki, odkręciłem kurek z zimną wodą i obmyłem sobie twarz. Moje mięśnie zaczęły się powoli rozluźniać, a oddech zaczyna się powoli normować. Wytarłem twarz bawełnianym ręcznikiem. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze i omal co nie umarłem na zawał. Pod lewym okiem widniało dość pokaźne limo. Zadrapania na policzku i rozcięta dolna warga. Zajebiście, jak ja się teraz pokarze na mieście ? Chyba tylko worek pomoże.

***

Leżę na łóżku już dobre trzy godziny. Głowa boli mnie jeszcze bardziej i czuję, że coś jest nie tak. Czuję w sercu jakieś dziwne ukłucie. Tak jakby panika i strach. Tylko przed czym ? Jakiś głosik w mojej głowie podpowiadał mi Zadzwoń do Angel. I właśnie postanowiłem go posłuchać. Pośpiesznie zerwałem się z łóżka, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ pulsujący ból znów dał swe znaki. Zignorowałem go. Podszedłem do biurka i chwyciłem telefon do ręki. Wybrałem jej numer i przyłożyłem telefon do ucha. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Czwarty. Poczta głowowa. Kurwa. Próbowałem jeszcze z pięć razy i nic. Zły i zdenerwowany rzuciłem telefonem o ścianę, przez co rozpadł się na kawałki.

Angel's POV 

- C..co ? - to jedyne co w tej chwili mogłam wykrztusić. Była w kompletnym szoku. Ryan w gangu ? Przecież to nie możliwe. Jak byliśmy na randce. jeśli można by
to tak nazwać, mówił mi że pochodzi z Londynu, a później przeprowadził się tu. Czyżby kłamał ? Albo może Jake nie mówi prawdy ?
- Jest w gangu, Angel.
- Nie..e to nie możliwe - nie mogłam złapać oddechu. Czułam się tak, jakby, ktoś wyrwał mi serce z klatki piersiowej, a tym kimś jest właśnie mój brat. Moje oczy stawały się co raz bardziej mokre, aż w końcu po moich polikach zaczęły spływać gorzkie łzy. Po raz kolejny. Czułam jak brakuje mi gruntu pod nogami i gdyby nie szafka, doznałabym bliskiego kontaktu z podłogą.
- Nie miałem ci tego nigdy powiedzieć, ale czuje że musisz wiedzieć. Ja.. - przerwał i zbliżył się do mnie o krok. - Ja.. Też byłem w tym gangu - dokończył.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie ! - krzyknęłam na niego wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem. Ja chyba śnie.
- Nie, Angel, nie żartuję.
- Dlaczego ?
- Kiedy tu przyjechałem, nie mogłem znaleść roboty. Pewnego dnia w klubie poznałem Nick'a, jednego z nich i to właśnie on zaproponował mi tę pracę, ale po jakimś czasie odszedłem i nie wiem czemu się nie zemścili. Nie chciałem ci mówić, nawet Alex tego nie wie. Tak bardzo przepraszam - skończył swoją opowieść. Nie, to za dużo jak na jeden dzień. Wyminęłam go ruszając w stronę swojego pokoju. Najpierw Alex próbowała popełnić samobójstwo i do tego jest w ciąży. Potem śmierć rodziców i ten cały gang. Wparowałam do sypialni. Pobiegłam do garderoby spakować się. Nie ma opcji, że zostanę tu. Muszę wyjechać choć na kilka dni. Ochłonąć i przemyśleć to wszytko.
- Angel.. - usłyszałam głos za moimi plecami przez co upuściłam wieszak. Ryan.

******************************************************************
Na sam początek chciałabym Was przeprosić za to, że nie dodałam rozdziału w zeszłym tygodniu, ale miałam chwilowy brak pomysłów :D 
Postaram się kolejny dodać jakoś w tym tygodniu. 
A co do poprzedniej notki zostawię ją bez komentarza.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz