poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 8.

- Jak to co ? Byłam z nim na randce ! - krzyknęłam. Okej rozumiem, że się o mnie martwi, no ale bez przesady. Przyznam, że jeszcze dwa dni temu bałabym się przebywać z Ryan'em w jednym pomieszczeniu, ale dziś trochę go poznałam i nie jest taki zły.
- Randce ?! - jego dłonie zacisnęły się w pieści, a oddech przyspieszył.
- No to na spotkaniu. Jak wolisz - uniosłam ręce w geście obrony i ruszyłam do salonu. Po drodze ściągnęłam jeszcze buty i marynarkę. Podeszłam do kanapy i rzuciłam  się na nią.
- Zabroniłem ci się z nim spotykać ! - Jake stanął na przeciwko mnie z rękami założonymi na klatce piersiowej. Zmrużyłam lekko oczy w geście zastanowienia. Faktycznie zabronił mi się z nim spotykać, ale co z tego skoro i tak będę się z widywać.
- Przestań, okej ?! Głowa mnie boli - odparłam. Chwyciłam poduszkę i położyłam ją sobie na twarz.
- No nieźle zabalowałaś - prychnął pod nosem i oddalił się. Westchnęłam głośno ze zdenerwowania jak i z bólu. Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi. Dzisiejszy tekst Ryan'a zupełnie zbiło mnie z tropu Nic tu się nie zmieniło. - Proszę, weź je - usłyszałam głos brata. Wzięłam poduszkę z głowy i spojrzałam na niego. W dłoni trzymał tabletki.
- Chyba nie chcesz mnie otruć ? - spytałam z uśmiechem. Chłopak tylko przewrócił oczami i spojrzał na mnie z "pod byka". - No już, już - patrzyłam się chwilę na lek tylko po to, żeby go bardziej zdenerwować. Jake westchnął już bardzo poirytowany. Zaśmiałam się pod nosem i połknęłam tabletkę.
- A teraz idź spać. Dokończymy jutro - mruknął.
-Ale Jake...
- Nie ma "ale". Już do łóżka ! - warknął. Posłusznie podreptałam na górę, do pokoju. Po zamknięciu drzwi podeszłam do łóżka i rzuciłam się na nie. Kiedy zamknęłam oczy widziałam te piękne zielone tęczówki, śliczny uśmiech i te dołeczki, i loki. Westchnęłam. Ja chyba naprawdę się zakochałam..

***
Strój Angel
Obudziłam się gdzieś około 10. Nie powiem trochę przysnęłam. Zerwałam się z łóżka, czego od razu pożałowałam. Chwyciła się za głowę i syknęłam z bólu. Już nigdy w życiu nie tknę alkoholu. Nigdy. Powoli wstałam zakładając kapcie i poszłam w stronę łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda spływająca po moim ciele trochę mnie odprężyła. Po przyjemnym prysznicu wytarłam swoje ciało jak i włosy. Owinęłam się ręcznikiem. Włosy owinęłam drugim. Weszłam do sypialni po coś do ubrania. Wybrałam dżinsowe szorty, brązową koszulkę. Do tego biżuteria. No i oczywiście sandały. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam na dół. Po kuchni krzątał się mój brat. Co jak co, ale kucharz z niego jest najlepszy.
- Hej - przywitałam się z nim i zajęłam miejsce na blacie.
- Hej - bąknął zajęty doprawianiem jajecznicy.
- Przepraszam - powiedziałam ściszonym głosem, tak aby nie usłyszał
- Za co ? - zdziwiony odwrócił się w moją stronę. Usłyszał..
- Za wczoraj..
- Przestań. Wiem, że miałaś mi to wyjaśnić ale nie mam na to nastroju - odpowiedział. - Zaraz jadę do Alex. Jedziesz też ? - spytał podając mi talerz z idealnie zarumioną jajecznicą.
- Mhmm.. - mruknęłam z buzią pełną jedzenia. Jake udał się do swojego pokoju,a ja mogłam w spokoju zajadać się pysznym śniadaniem. Po zjedzonym posiłku naczynia ułożyłam w zmywarce. Poszłam do salonu. Ledwo c usiadłam na kanapie usłyszam jak chłopak schodzi po schodach.
- Gotowa ? - usłyszałam wołanie z przed pokoju.
- Tak.
___________________________________________________________

Jest nowy rozdział. Wiem, że miało mnie nie być w tym tygodniu, ale plany się trochę po zmieniały. Do kuzynek jadę za tydzień, a nad może chyba też za tydzień lub za dwa. 

Jeśli chodzi o rozdział, to jest nie sprawdzony. Błędy poprawię jutro, ponieważ jetem już zmęczona. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym tygodniu wstawić kolejny. 


                                                              Przeczytałeś=Skomentuj !

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 7.


PRZECZYTAJ WAŻNĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM !! 

Reszta drogi minęła nam w całkowitej ciszy. Tylko Ryan spoglądał na mnie co minutę, wysyłając w moją stronę uśmiech.
- Boisz się ? - spytał kiedy wjeżdżał na parking pod restauracją Summer's. Może faktycznie byłam trochę zdenerwowana. Ale nie bałam się go. No może.. Szybko zaprzeczyłam ruchem głowy i uśmiechnęłam się w jego stronę. Odwzajemnił go, po czym odpiął pasy bezpieczeństwa i pośpiesznie wyszedł z samochodu. Obiegł go dookoła. Stanął obok moich drzwi i otworzył je. - Zapraszam piękną panią - podał mi rękę. Skorzystałam z jego pomocy, ponieważ w tych butach ciężko zrobić cokolwiek. A tym bardzie wyjść z jego Land Rover'a. Kiedy Ryan zamknął auto udaliśmy się się w stronę Summer's. Podeszliśmy do do jakiegoś starszego pana, który stał na podeście. - Rezerwacja na nazwisko Chuck - oznajmił lokowaty do siwawego mężczyzny. On spojrzał na nas spod swoich okularów i zaczął przeglądać jakiś spis.
- Chuck, Chuck - mamrotał pod nosem. - Mam ! Proszę za mną - mężczyzna ruszył w głąb restauracji, a my tuż za nim. Szczerze mówiąc chłopak się postarał. To miejsce było magiczne i takie piękne. Każdy stolik był przykryty białym jak śnieg obrusem. Na każdym z talerzy była ułożona jedna duża serwetka w kształcie łabędzia. Na samym środku stał podłużny wazonik z czterema różami. Wystrój też był przepiękny. Dominowały w nim kolory brązowe i białe ze złotymi i czerwonymi elementami. Na każdej ścianie były po dwa dość duże okna. Nad nimi wisiały przepiękne brązowe zasłony, a spięte były złotymi wstążkami. Na ścianach wisiały różne obrazy. Po prostu ślicznie. - Oto państwa stolik. Życzę miłej kolacji. - uśmiechnął się serdecznie i odszedł. Mieliśmy dwuosobowy stolik tuż przy oknie. Ryan odsunął mi krzesło. Usiadłam na nim i szepnęłam ciche "dziękuję". Chłopak zajął miejsce naprzeciw mnie. Wzięłam menu do ręki i zastanawiałam się co wybrać.
- Czy wybrali już coś państwo ? - spytał kelner. Szczerze był nawet przystojny. Miał jasno niebieskie oczy. Jak ocean. Miał blond pasemke na włosach, które miał zaczesane do góry na żelu. Jak na moje oko miał może około dwudziestu lat. Uśmiechnął się do mnie uroczo, co zaraz odwzajemniłam. Mój towarzysz chrząknął wymownie i popatrzył na chłopaka ze wściekłością w oczach. Zarumieniłam się, po czy swój wzrok wlepiłam w kartę.
- Ja poproszę: Wątróbkę drobiową z jabłkami, pieczarkami i zasmażaną cebulką. A dla ciebie, kochanie ? - spojrzał na mnie wymownie. Trochę mnie zdziwiło to "kochanie", ale wiem że zrobił to tylko dla tego, żeby zdenerwować tego kelnera.
- To samo.
- I jeszcze lampkę wina. Schłodzonego. - chłopak zapisał wszystko po czym oddalił się ówcześnie informując nas, że zamówienie powinno pojawić się w przeciągu 10 minut. Kątem oka zauważyłam jak Ryan przyglądał mi się. - Mam coś na twarzy ? -  spytałaś z uśmiechem. zielonooki roześmiał się cicho.
- Nie - zaprzeczył. - Jesteś śliczna - i po raz kolejny zarumieniłam się. - A i wyglądasz słodko jak się rumienisz - zapewne mój burak powiększył się o dwa razy. Spuściłam swój wzrok na moje splecione palce, które jakoś stały się bardzo interesujące. - Jesteś stąd ? - spytał.
- Nie pochodzę z Londynu. Jestem tu na wakacjach u brata z przyjaciółką - podniosłam wzrok na jego piękną twarz. Widniał na niej lekki uśmiech. - A ty ? - jego uśmiech gwałtownie znikł. Poprawił się na krześle z zakłopotania.
- Ja też pochodzę z Londynu, ale po ukończeniu osiemnastego roku życia przeniosłem się do Los Angeles - odpowiedział na jednym tchu. Dalej rozmowa toczyła się dość sprawnie, ale przerwał nam kelner, który przyniósł nam nasze zamówienia. Wlał nam do kieliszków wino,  po czym odszedł życząc nam smacznego oddalił się na zaplecze. Zabrałam się za jedzenie. Muszę przyznać, że jedzenie było bardzo dobre. Pewnie chłopak zapłaci za to fortunę.
- Może wzniesiemy toast ? Za naszą randkę i za nas - podniósł swoją lampkę z czerwoną cieczą do góry.
- Za naszą randkę i za nas - powtórzyłam jego słowa, i także podniosłam swoją lampkę z winem. Stłukneliśmy je lekko ze sobą i posłaliśmy sobie uśmiechy. Przyłożyłam kieliszek do ust i wzięłam łyka.

***

- Dziękuję za cudowną randkę - oznajmiłam kiedy staliśmy już pod drzwiami "mojego" domu.
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś - posłał mi uśmiech i zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na moich ustach. Kiedy już miał musnąć moje usta, ktoś szarpnął mnie za łokieć i w ciągnął do domu.
- Co ty do jasnej cholery z nim robisz ?!
________________________________________________________________________

Wiem, że dodaję go późno, ale jakoś kompletnie nie miałam czasu. Jeśli chodzi o tą sprawę to:

W poniedziałek wyjeżdżam na wakacje do kuzynek, więc nie będzie mnie do końca następnego tygodnia. Potem jeszcze jadę z rodzicami nad morze dlatego rozdział pojawi się tak za około 2 tygodnie. Tak, tak wiem, że to długo ale naprawdę nie mam za bardzo czasu. Jest jeszcze jedna możliwość, że nowy rozdział pojawi się niedzielę. Ale to naprawdę musiałby się stać jakiś cud, żebym zdążyła go napisać. Tak wiec żegnam się z wami i do następnego !! 
                                 Czytasz = Skomentuj ! To bardzo motywuje :) 

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 6


- Co ty tu do jasnej cholery robisz ?! - krzyknęłam na chłopaka, który stał w progu lustrując mnie wzrokiem z zadziornym uśmieszkiem. Przyrzekam, że kiedyś zdrapię ten jego szczękościsk z twarzy.
- Też cię miło widzieć, Angel - ominął mnie w przejściu i wszedł jak do siebie. - Nic tu się nie zmieniło - szepnął do siebie i pewnie myślał, że nie usłyszę. Mylił się. Tylko co to miało znaczyć ? Nic tu się nie zmieniło. Czyżby bywał tu kiedyś ? Nie wiem.
- Czy mógłbyś mi odpowiedzieć co tu robisz ? - zapytałam. Chłopak odwrócił się w moją stronę gdyż stał do mnie plecami. Zbliżył się do mnie na dość niebezpieczną odległość. Prawie stykaliśmy się nosami. Zrobiłam duży krok w tył, a moje plecy spotkały się z zimną ścianą. Ryan zaśmiał się i znów się przybliżył.
- Bądź gotowa na 18. - szepnął mi do ucha i niby "przypadkowo" musnął jego płatek ustami. Zarumieniłam się. Zresztą jak zawsze. Odsunął się ode mnie tak, że w końcu mogłam wypuścić powietrze z płuc. Nawet nie wiem kiedy je wstrzymałam. - Do zobaczenia - mruknął i puścił mi oczko. Co to w ogóle było ? No nic. Westchnęłam lekko, po czym odepchnęłam się od ściany i ruszyłam w stronę schodów. Weszłam do pokoju Alex i Jake po rzeczy dla niej. Z szafy wyciągłam małą torbę. Wpakowałam do niej: kilka koszulek, spodnie. bieliznę jakąś bluzę i dwa swetry. Potem udałam się do łazienki po kosmetyczkę. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zabrałam stąd talerzyk, kubek i szczućce. Zapakowałam je w sreberko i włożyłam do jakiegoś woreczka i zawiązałam. Zapakowałam wszystko i ruszyłam do przed pokoju. Ubrałam buty. Zarzuciłam na plecy kurtkę, chwyciłam kluczyki i torbę. Wyszłam z domu zakluczając go na cztery spusty. Kiedy znalazłam się przy aucie, torbę położyłam na tylne siedzenie, a sama usiadłam za kierownicę. Koło szpitala znalazłam się w przeciągu 10 minut. Wychodząc z samochodu zabrałam torbę i skierowałam się w stronę wejścia.  PO chwili stałam już pod drzwiami sali Alex. otworzyłam je cichutko. Zobaczyłam chłopaka, który spał z głową położoną na brzuch blondynka, ta zaś głaskała go po głowie i płakała. Jej wzrok powędrował na mnie, ale zaraz odwróciła go w stronę okna.
- Alex, co się dzieje ? Dlaczego płaczesz ? - podeszłam do łóżka i przysiadłam się obok na krzesło. Z oczu łzy leciały co raz bardziej. Spuściła głowę i zakryła twarz. - Proszę, Alex..
- Zostałam zgwałcona - szepnęła. Zaraz.. Co ?
- Ale jak to ? - krzyknęłam. Jake zaczął się powoli budzić. No jeszcze mi tu jego brakowało.
- Co się dzieję ? Angel, co tak krzyczysz ? - przetarł swoje zaspane oczy. Zerkał raz na mnie, raz na dziewczynę.
- Ja mam mu powiedzieć czy ty to zrobisz ? - spytałam.
- Angel, proszę.. - próbowała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- Ale on musi wiedzieć - złapałam Alex za dłoń i zaczęłam lekko ją pocierać.
- Ale o czym do jasnej cholery ?! - krzyknął zdezorientowany chłopak. Wiem, że Alex będzie zła. Ale muszę to powiedzieć.
- Zgwałcili ją - chłopak momentalnie stanął jak słup i wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - znów usiadł i spojrzał na blondynkę. Ta tylko wzruszyła niewinnie ramionami.
- Bałam się - westchnęła.

***

Jest 17. A ja siedzę siedzę na podłodze, a w około porozrzucane są ciuchy.W końcu wybrałam TO. poszłam do łazienki wziąść kąpiel, zrobić makijaż i ułożyć fryzurę. Wyszłam po 30 minutach. Chwyciłam sukienkę i powoli zaczęłam ją ubierać. Narzuciłam na siebie żakiet, a na nogi wsunęłam szpilki. Przejrzałam się jeszcze w lustrze, które wisiało w pokoju. Stwierdziłam, że wyglądam nawet znośnie. Poprawiłam jeszcze swoje loki i udałam się ku schodom. Ledwie położyłam stopę na ostatni schodek, gdyż po domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W nich stał brunet. Ubrany był w zwykłe czarne rurki z dziurami, białą koszulę i kurtkę. Ale i tak wyglądał nieziemsko przystojnie.
- Witaj, Angel - uśmiechnął się szeroko. Na jego polikach pojawiły się takie słodkie dołeczki.
- Cześć - odwzajemniłam uśmiech lekko rumieniąc się.
- Idziemy ? - spytał. Kiwnęłam tylko głową na tak. Chwyciłam jeszcze tylko torebkę i kluczę. Wyszłam za drzwi zamykając je na klucz. Odwróciłam się no loczka, który złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu. Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi. Podziękowałam uśmiechem po czym usiadłam w fotelu pasażera. Ryna obszedł auto dookoła i zajął miejsce za kierownicą.
- Dokąd mnie zabierasz ? - spytałam zapinając pasy.
- Niespodzianka.
__________________________________________________________________

Rozdział, szczerze do dupy. Nie podoba mi się. Jest jakiś taki nijaki. Nie mam w nim tego czegoś. Nie miałam na niego pomysłów. Kompletna pustka. Nawet nie jest sprawdzony. Pisałam go na szybko. Więc za jakiekolwiek błędy ortograficzne, interpunkcyjne i językowe przepraszam. Na następny poświęcę trochę więcej czasu. Postaram się do niedziel dodać nowy. Ale wiecie jak to z moimi obietnicami :) Nigdy nic nie wiadomo. 
Zachęcam do komentowania. To bardzo motywuje.