poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 9.


- Jak się czujesz. kochana - ścisnęłam mocniej rękę przyjaciółki. Ta jedynie skinęła głową i zamknęła oczy. Westchnęłam głośno wypuszczając powietrze z ust. Jake nie odzywał się do mnie przez całą drogę. Wiem, że jest zły ale musi zrozumieć że jestem dorosła i będę robić co chce. Oparłam głowę o rękę Alex i przymknęłam oczy. Do moich uszu dobieg odgłos pochrapywania blondynki. Poderwałam głowę do góry i przeczesałam swoją blond czuprynę palcami. Mój brat wyszedł do sklepu jakieś piętnaście minut temu. Powinien już tu wrócić. Przecież market znajduje się za rogiem. Oparłam się wygodniej na krześle. Moje powieki stawały się coraz cięższe..
- Witam. Nazywam się Robert Walker i jestem nowym lekarzem prowadzącym panny Stepp - z błogiego stanu wybudził mnie lekarz wchodzący do pokoju. Wstałam z miejsca strzepując niewidzialne drobinki kurzu z moich spodni. Powoli podniosłam głowę. Moim oczom ukazał się przystojny blondyn o ślicznych, morskich tęczówkach. Chłopak uśmiechnął się szeroko ukazując swoje krzywe jedynki. Przeskanowałam go wzrokiem od dołu do góry ale moją uwagę przykuły oczy. Miał takie piękne morskie tęczówki. Utonęłam w nich. On chyba też, ponieważ nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
- Ja jestem Angel. Przyjaciółka Alex - otrząsnęłam się i odwzajemniłam uśmiech. Wyciągnęłam rękę przed siebie. Robert.. To znaczy Pan Walker uścisnął lekko moją dłoń. I znów zatonęłam w jego spojrzeniu.
- Przepraszam, przeszkadzam ? - jak poparzeni odskoczyliśmy od siebie kiedy po pomieszczeniu rozległ się głos, a potem śmiech mojego brata. Zażenowana spuściłam wzrok na swoje buty, które wydawały się teraz bardzo interesujące.
- Dzień dobry. Nazywam się Robert Walker. Jestem nowym lekarzem prowadzącym Panienki Alex - podszedł do rozbawionego i też lekko zmieszanego chłopaka. Wymienili się uściskami dłoni, tak jak my zrobiliśmy to przed chwilą.
- Miło mi. Jestem Jake, chłopak Alex - powiedział. - Kiedy będzie można zabrać Alex do domu ? - spytał pana Walker'a.
- Musimy zrobić jeszcze kilka badań. I jeśli wszystko będzie w porządku, powinna wyjść za około 3 dni - oznajmił, podchodząc do łóżka. Wreszcie odważyłam się podnieść głowę do góry. Stał nie cały metr ode mnie wpatrując się w jakąś maszynę. Wreszcie mogłam mu się przyjrzeć dokładniej. Miał na sobie białe skejty. Jego nogi zdobiły czarne rurki. Koszulka była koloru białego, a na nią był narzucony biały kitel. Na lewym nadgarstku widniał złoty zegarek.  Blond włosy były zaczesane do tyłu. Spuściłam wzrok na jego umięśniony tors. - Przepraszam ? - usłyszałam jego śmiech. No pięknie ! Kiedy ja mu się tak intensywnie przypatrywałam, on patrzył się na mnie z rozbawieniem w oczach. Głupia, głupia, głupia..
- Ja, um.. Ten.. - gubiłam się w słowach. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jego śmiech wzrósł na sile, kiedy moje policzki zalała fala czerwoności. Pięknie, Angel skompromitowałaś się przed lekarzem. Przystojnym lekarzem.
- Panie Walker. Alex cały czas śpi, a jest już prawie 12. po południu. Dlaczego ? - i właśnie w takich momentach dziękuję Bogu, za to że wymyślił coś takiego jak starszy brat.
- Pacjentka jest bardzo zmęczona. Miała dzisiaj z rana kilka badań, także teraz odsypia.
- A mam jeszcze jedno pytanie: Co się stało z doktorem Chandelier'm * ? - spytał Jake.
- Poszedł na przymusowy urlop. A teraz przepraszam Was bardzo ale mam też innych pacjentów - oznajmił i ruszył w kierunku wyjścia z sali. Przed drzwiami odwrócił się i posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów jaki kiedykolwiek widziałam, po czym wyszedł z pomieszczenia. Jake podszedł do łóżka i usiadł na krześle obok niego, uśmiechając się głupawo.
- Co ? - spytałam lekko skołowana jego dobrym humorem. Przecież jeszcze wczoraj był na mnie cholernie wściekły. On tylko pokręcił zrezygnowany głową.
- Kobieto podobasz mu się.

***

Otworzyłam drzwi od domu. Weszliśmy do środka i w tym momencie zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam do kieszeni spodni po urządzenie. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.
- Tak, słucham ? - spytałam do słuchawki, ściągając przy tym buty.
- Czy rozmawiam z Angel Brown ? - spytał głos po drugiej stronie.
- Tak. O co chodzi ?
- Pani rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Bardzo nam przykro - zaraz, chwila. Co ?! Telefon wypadł mi z dłoni i z hukiem rozpadł się o panele. Moje ciało opanowała nagła fala dreszczy, a po chwili wybuchał niekontrolowanym płaczem. Upadłam na podłogę. Moi rodzice.. Moi kochani.. Oni.. Nie ! Przecież to nie możliwe ! To na pewno nie oni.. To jakaś pomyłka.. Tylko nie moi rodzice, moi najlepsi przyjaciele, moja rodzina. Nie..
- Angel, co się stało. Kto dzwonił ? - zdenerwowany Jake uklęknął tuż obok mnie.
- Oni.. Rodzice.. Oni.. - i kolejna fala łez i dreszczy przeszła przez moje ciało. - One nie.. - nawet nie mogłam tego wypowiedzieć. Słowa nagle ugrzęzły mi w gardle. Pojawiła się tam taka gula, którą próbowałam za wszelką cenę się pozbyć. - Nie żyją - wypowiedziałam te słowa, praktycznie nie otwierając ust. Nawet nie wiem czy chłopak je usłyszał.
- Co ?! Jak to ? - jednak je słyszał. Zaciągnęłam się powietrzem. Już otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, wytłumaczyć. Ale nie mogłam brakowało mi tchu. Moje serce bolało. Bolało z samotności i tęsknoty. To tak cholernie bolało. Mam dopiero 18 lat. Nie poradzę sobie sama. Nie dam rady bez nich. Byli moim jedynym oparciem... Brat przytulił mnie, lekko kołysząc. Chyba wiedział, że nie dam rady nic powiedzieć. Usłyszałam szlochanie. Nawet on płakał. - Wszytko będzie dobrze, tak. Damy radę..

***

- Mamo, tato. Gdzie jesteście ? - krzyknęłam kiedy schodziłam na dół.
- jesteśmy w kuchni, skarbie - usłyszałam słowa mojego ojca. Przyśpieszyłam kroku. Im bliżej, tym bardziej czuć zapach dochodzący z dołu. Tak bardzo kocham kuchnie mojej matki. A szczególnie jej jajecznice na zasmaszce z przypieczoną cebulką, którą sądząc po zapachu właśnie przyrządzała. Kiedy weszłam do pomieszczenia, nie myliłam się. Na blacie, na talerzach widniała porcja śniadania posypana koperkiem na środku. Jake z tatą zajajadali się, a rodzicielka zaparzała herbatkę. 
- Dzień dobry, mamusiu - podeszłam do niej i stanęłam na paluszkach, żeby móc pocałować ją w policzek. Ta nachyliła się, żebym go dosięgła, ponieważ jako siedmiolatka nie należę do najwyższych. 
- Dzień dobry, księżniczko - posłała mi uśmiech i wróciła do przygotowywania napoju. Nagle na mojej talii poczułam ręce, które podnoszą mnie do góry,a potem sadzają na kolanach mojego tatusia. Roześmiałam się głośno. 
- Ja też chcę całusa w policzek - wskazał na niego palcem. Szybko pocałowałam go i zeskoczyłam z jego kolan. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam zajadać się jajecznicą. Była przepyszna. Z resztą jak zawsze. 
- Ja wychodzę do szkoły. Pa - Jake wstał od stołu i pożegnał się z rodzicami. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy. Zawsze to robił. Zabrał plecak i wyszedł z domu. Wróciłam do jedzenia. Rodzice jak zwykle rozmawiali o planach na dziś. Ja zaś zastanawiałam się jaki dzisiaj będzie odcinek "Smerfów". Czy Gargamel wreszcie złapie te biedne stworzonka ? Czy smerfy znów uciekną, pokonają złego czarodzieja ? Oby tak. Spojrzałam na rodziców, którzy byli jakby za mgłą. Ich głosy stawały się coraz bardziej cichsze. Zaczęli powoli znikać. 
- Mamo ! Tato ! - poderwałam się z krzesła. Zaczęłam biegać w te i z powrotem szukając ich, gdy całkiem zniknęli. - Gdzie jesteście ?! Mamusiu.. Nie zostawiajcie mnie - usiadłam w kącie i zaczęłam płakać. Zostawili mnie. Samą. 
~*~
Otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie usiadłam na łóżku. Spojrzałam na budzik stojący na szafce nocnej. 2:30. Teraz już na pewno nie zasnę. Nie dam rady. Moje oczy zaczęły zachodzić łzami. Zostawili mnie. Samą.

*****************************************************************
*Chandelier - nazwisko byłego lekarza prowadzącego Alex.

Witam, Was moi kochani w 9. rozdziale ! Nie dodawałam nic przez ponad dwa tygodnie. Obiecuję, że już będę dodawać je regularnie. Myślałam, żeby dodawać je w każdy poniedziałek. Co o tym myślicie ? 

Bardzo się stawałam. Ale tak uważam, że mi nie wyszedł. Rozdział sprawdzę dopiero jutro, ponieważ dziś już nie mam siły. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Liczę na Wasze opinie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz